Blogger Gadgets

Anioły Ciemności - Tajemnica


Poczułam jak po raz kolejny, tego dnia, łzy napływają mi do oczu. Byłam w rozsypce. Wcześniej starałam się ukryć łzy, ale teraz nie byłam w stanie. Poza tym było mi wszystko jedno. Czułam się okropnie. Ciepłe łzy spływały po moich policzkach. Chciałam zostać sama, chociaż na chwilę. Chciałam mieć spokój, szansę na przemyślenie sobie wszystkiego. Ogarniały mnie sprzeczne uczucia. Co chwilę miałam zmiany nastrojów.
Amelia podeszła do mnie, w ręce trzymała zastrzyk. Uśmiechnęła się do mnie smutno. Chciałam odwzajemnić uśmiech, jednak nie potrafiłam. Twarz mnie już bolała, od ciągłego płaczu. Mówienie sprawiało mi trudność. W spojrzeniu Am, wychwyciłam ból pomieszany z gniewem. Wbiła mi zastrzyk w rękę. Bolało. Jednak, głupi, mały zastrzyk, sprawiał mi ból. To było okropne.
-To przez osłabienie. -powiedziała Amelia.
Skinęłam głową. Rzeczywiście. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jestem zmęczona. Nie miałam siły na nic. Wszystko mnie bolało. Nawet najmniejszy skrawek mojej skóry. Nie życzę takiego bólu, najgorszemu wrogowi.
Amelia wzięła bandaż i lekko dotknęła mojej kostki, żeby ocenić jej stan. Moja twarz wykrzywiła się w bólu. Poczułam przeszywający ból, w miejscu zetknięcia jej dłoni z miejscem skaleczenia. Wydobył się ze mnie cichy jęk. Amelia podniosła wzrok, który przepełniony był współczuciem.
-Przepraszam. -powiedziała.
Pokręciłam przecząco głową, przecież to nie jej wina. Westchnęła ciężko i wróciła do bandażowania. Zacisnęłam zęby i starałam się zachować spokój. Ból był okropny. Wcześniej go nie odczuwałam. Wywołane było to adrenaliną i szokiem, wywołanym całym tym zdarzeniem. Jak on mógł? A Mike? Ciekawe co z nim. Chcę jak najszybciej się z nim zobaczyć. A jeżeli on jest ranny? Dlaczego Alex nie potrafił zaakceptować tego, że jesteśmy przyjaciółmi? Ciągle chciał czegoś więcej. Jednak nie mogłam z nim być, nie wbrew samej sobie.
Nagle Amelia mnie przytuliła. Płakałam. Łzy spływały po moich policzkach.
-Wiem jak się teraz czujesz... -powiedziała z troską i przejęciem w głosie. Pokręciłam przecząco głową.
-Właśnie, że nie wiesz. -zaprzeczyłam zachrypniętym głosem.
-Uwierz mi, że wiem. Jednak nie daj się ponieść emocją, nie możesz. Musisz być silna... Ty jesteś silna! -w jej głosie była nadzieja i przekonanie, którego ja w najmniejszym stopniu nie odczuwałam.- Wiem, że odczuwasz złość, jest Ci z tym źle, masz mieszane uczucia... -zaskoczyła mnie. Dokładnie tak się czułam, ale skąd o tym wiedziała?- Agnes... -westchnęła.- Zaufaj mi, też w życiu dużo przeszłam i na pewno nie chcę dla ciebie źle. -zapewniła z smutkiem w głosie.- Proszę Cię, weź się w garść. Zapomnij o nim, go już nie ma. Postaraj się o nim nie myśleć, wymaż go z pamięci. -prosiła, jednak ja nie miałam takiego podejścia jak ona, nie było mi tak łatwo, jak jej się mówiło.- Musimy... Zająć się teraz ważnymi sprawami, nie ma czasu na rozterki. On został ukarany, już nigdy Cię nie dotknie, nie skrzywdzi. Musisz zapomnieć. Po..
-Po pierwsze, ustabilizować się psychicznie. -przerwałam jej.
-Tak. -zgodziła się i na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech.
Była niesamowita. Naprawdę nie mam pojęcia, co przeżyła. Była najbardziej stabilną osobą z nas wszystkich. Zawsze sobie ze wszystkim radziła. Trzymała się zasad. Potrafiła być bezwzględna, co było rzadką i zarazem bardzo pożądaną cechą. Każdy z nas starał się brać z niej przykład. Jednak ostatecznie kończyło się to tak, że emocje brały górę.
-Następną rzeczą jest Mike. -przywróciła mnie do rzeczywistości.- Trzeba zająć się całkowitym odkryciem jego umiejętności. -skinęłam głową.
-Po trzecie, musimy zacząć od zaraz. -powiedziałam zeskakując z stołu, na którym siedziałam.
Utykając ruszyłam w stronę drzwi. Amelia podeszła do mnie i złapała mnie za rękę, tym samym pomagając mi utrzymać równowagę. Popatrzyłam na nią. W jej spojrzeniu dostrzegłam zdenerwowanie.
-Tak wiem... -powiedziałam.- Dziękuję Ci za wszystko.
-Ag... -zaczęła.
-Spokojnie, dam sobie radę. Muszę stawić temu czoło.
-Nie w takim stanie. -westchnęłam.
-Amelio. Naprawdę jestem Ci wdzięczna, ale przecież kiedyś to nastąpi. Muszę zacząć od zaraz. Wiesz, że wystarczy nam jeden dzień na zregenerowanie się...
-Tak, jeżeli odpoczywamy, przez ten jeden dzień. -powiedziała stanowczo. Przewróciłam oczami.
-Nic mi nie będzie. -zapewniłam ją.
-Wiem o tym, po prostu... -spuściła wzrok.- Jesteś silna, dasz radę. -uśmiechnęła się.- Wierzę w to.
-Ja również. -odwzajemniłam uśmiech.
-Ale proszę Cię. Nie rozpraszaj się zbytnio. Nie myśl o nim, nie poddawaj się. Zajmij się tylko i wyłącznie sobą.
-A Mike? -zapytałam.
-Jeżeli czujesz się na siłach... Możesz iść na plac. -powiedziała.- Wróć do grafiku dnia, ale staraj się nie przepracowywać.
-Postaram się. -spojrzała na mnie spod zmrużonych oczu.- No dobrze... Nie będę. -powiedziałam szybko. Uśmiechnęła się przebiegle.
-W takim razie pozwalam Ci iść.
Skinęłam głową i ruszyłam w stronę drzwi.
Stanęłam przed szpitalem i zaczęłam się zastanawiać co dokładnie chcę zrobić. Sama w sumie do końca nie wiedziałam. Targały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony ciągnęło mnie żeby zobaczyć się z Alex'em. Ten ostatni raz. Przerażało mnie to. Jak mogłam chcieć się z nim zobaczyć? Po tym co mi zrobił? Pokręciłam przecząco głową. Poczułam jak wiatr rozwiewa mi włosy. Zamknęłam na chwilę oczy. Gdy je otworzyłam, wiedziałam już dokładnie gdzie chcę iść. Wzbiłam się w powietrze- ponieważ szybciej dotrę na miejsce i nie będzie mi to sprawiało bólu, tak jak chodzenie- i ruszyłam w stronę placu treningowego, na którym każdy z nas odkrywał swoje moce, a teraz przyszła kolej na Mike.

Categories:

One Response so far.

  1. -Przepraszam. -powiedziałam.
    Pokręciłam przecząco głową,
    tu jest chyba błąd :) Tylko nie wiem w którą stronę xD

    Ogółem rozdział fajny :)

Leave a Reply

Popularne posty (ostatnie 30 dni)