Blogger Gadgets

Anioły Ciemności - Tajemnica


Czytając ten rozdział włączcie sobie tą piosenkę :
________________________________


Szybkim krokiem wróciliśmy i postanowiliśmy od razu zacząć działać. Zobaczywszy twarz Mike'a, obróconą w przeciwnym kierunku, poczułam mocne ukłucie w sercu. Trudno było mi uwierzyć w to, że za chwilę wszystko się pokomplikuje. Ostatnie chwile z moim ukochanym. Poczułam, że pieką mnie oczy. Ze wszystkich sił jednak starałam się powstrzymać od łez. Jeszcze nie teraz, powtarzałam sobie w myślach.
Szłam wolnym krokiem w stronę mojego chłopaka, wszystko dookoła mnie było głuche, czułam się jak we śnie. To wszystko nie miało prawa się ziścić. Przez te kilka kroków miałam jeszcze nadzieję, że zaraz się obudzę i to naprawdę okaże się tylko niedorzecznym koszmarem.
W momencie kiedy Mike gwałtownie popatrzył zza mnie, wiedziałam już, że jednak nie śnię. Musiałam zacząć działać. Odwróciłam się w stronę Alexa, który właśnie upozorował poderżnięcie gardła Amelii i zbierał się do lotu. Dylan był już w powietrzu i miał zamiar odlecieć, gdy nagle Mike poderwał się z ziemi i rzucił się za czarnowłosym chłopakiem. Przeklęłam w duszy. Na całe szczęście Alex nie dał się tak łatwo. Swoim aroganckim zachowanie rozwścieczył mojego ukochanego, który natychmiastowo zmienił kierunek lotu i wdał się w pościg za złowrogim aniołem. Dylana już nie było. Zostałam sama. Poczułam jak ciepłe łzy zmywają mi brud z zaróżowionych policzków.
Wolno podeszłam do nieprzytomnej Amelii. Chciałam się upewnić, że Alex jej niczego nie zrobił. Na całe szczęście krew była jego własną, moja przyjaciółka była cała i zdrowa.
Pocieszona myślą, że chociaż w małym stopniu udało mi się uratować bliskich, zanosiłam się płaczem. Usłyszałam trzepot skrzydeł. Natychmiast odwróciłam się w stronę, z której dochodził dźwięk. To był Mike.
-Zwiał mi! -wrzasnął, gdy tylko wylądował na ziemi.- Temu śmieciowi się nie ufa! -krzyknął gniewnie rozwścieczony anioł.
Spuściłam głowę.
-To wszystko moja wina. -przyznałam szlochając.
-Skarbie... -klęknął przy mnie i objął mnie swym ramieniem.
Z jednej strony poczułam się lepiej, jednak z drugiej poczucie kłamstwa narastało.
-Nie obwiniaj się, to nie twoja wina. -pocieszał.
-A ta rana?! -wybuchłam.
Gestem ręki wskazałam na szyję nieprzytomnej Amelii. Zrobił zdziwioną miną, więc wzięłam jego dłoń i położyłam ją w miejscu zranienia. Zdumiony uniósł wysoko brązowe brwi.
-Jak on to zrobił? -zapytał.
-Nie mam pojęcia. -powiedziałam drżącym głosem i wzruszyłam ramionami.
Potok łez popłynął z moich oczu. Pękłam. Nie potrafiłam znieść tego bólu, który wynikał z tego co zrobiłam. Jak mogłam się tak łatwo poddać?! Przecież nie będę w stanie zostawić Mike'a!
Mój chłopak, jakby wyczuwając ogarniające mnie poczucie winy, przyciągnął mnie mocniej do siebie.
-Wszystko się jakoś ułoży. -zapewnił gładząc mnie po włosach.- Ten śmieć nam za wszystko zapłaci. Obiecuję. A teraz wracajmy już do domu. Siedzeniem tutaj, nic nie zdziałamy. Potrzebujemy odpoczynku. Jutro przemyślimy wszystko na spokojnie.
Bez słowa wstałam i wzbiłam się w powietrze. Mike wziął Amelię na ręce i razem polecieliśmy w stronę placu.
Całą drogę przebyliśmy milcząc. Chciałam coś powiedzieć, jednak nie miałam pojęcia co. Czułam się okropnie. Łzy nie ustępowały ani na chwilę.
Na miejscu zastaliśmy zdenerwowaną Evę. Gdy tylko nas zobaczyła, od razu do nas dołączyła.
-Co się stało?! -zapytała.
-Alex zabrał Dorianę, poza tym wszystko w porządku. -poinformował ją Mike.
Poczułam, że jest mi nie dobrze. Nic nie było w porządku! Szczególnie moje zachowanie wobec nich. Zachowanie godne tchórza.
-Alex? -zapytała zdezorientowana Eva.
Mike zatrzymał się gwałtownie.
-To ty o niczym nie wiesz? -zapytał.
-A powinnam?
-Gdzie jest Natanael? -pytaniem odpowiedział na pytanie.
-Nie było go tu. -mruknęła.
-Cholera. -przeklął rozzłoszczony anioł.
Eva zatrzymała się gwałtownie i popatrzyła na nas w wyrzutem.
-O co do cholery chodzi?! -zapytała gniewnie.
-Nathan miał tu przylecieć i was o wszystkim powiadomić... -wytłumaczyłam.
-Co za dzieciak! -wrzasnął Mike.- Co on sobie myśli?! Gdzie on w ogóle jest? -pytał sam siebie.
Właśnie dołączył do nas Cris, który najwyraźniej słyszał całą rozmowę.
-Mało istotne, do jutra pewnie wróci. -oznajmił ze spokojem.
Chciałam pozbyć się obaw i podzielić spokój Crisa, choć w małym stopniu, lecz nie potrafiłam. Wiedziałam, że Nathan jest porządny i ot tak by sobie nie zniknął. Coś musiało się stać, jednak nie chciałam z góry przesądzać jego losu.
-Miejmy taką nadzieję. -skomentowała Eva.
Najwidoczniej i ona nie wierzyła w bezmyślność chłopaka.
-Zajmiecie się Amelią? -zapytał nagle Mike.- Jesteśmy zmęczeni, musimy odzyskać siły i jutro na spokojnie wszystko omówimy.
-Oczywiście. -podjęła zmianę tematu Eva.
Cris przejął naszą przyjaciółkę i wraz z jasnowłosą anielicą odlecieli.
Przez chwilę, oboje patrzyliśmy w stronę, znikających w cieniu księżyca, aniołów. Z trudem odwróciłam wzrok. Mike najwyraźniej nie był w nastroju, przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Z wyrazu jego twarzy wynikało, iż jest wściekły, a gdy nasze oczy się spotkały zrozumiałam, że miałam rację. Jego spojrzenie było chłodne, nie takie jak zawsze, pełne uczucia, pożądania i nad wyraz ciepłe. Zrobiło mi się przykro. Odwróciłam wzrok. Ogarniało mnie poczucie winy i strach przed tym co miało nadejść. W głowie miałam pustkę, jedyną myśl która mnie nękała, to ta czy Nathanowi nic nie jest. Nie potrafiłam o niczym myśleć, bo gdy chciałam znaleźć jakieś wyjście z sytuacji, natłok nieprzyjemnych, sprawiających mi ból, myśli, atakował z okropną siłą. Nie potrafiłam stawić im czoła.
Decyzję którą podjęłam, nie była wyjściem z sytuacji. Wiedziałam o tym i nie zamierzałam się poddawać. Chciałam tylko zyskać czas dla moich przyjaciół. Nie pozwolę Alex'owi tak bezkarnie niszczyć naszego świata. Zemszczę się, jednak jeszcze nie teraz. Wiem, że ból jaki zadam mojemu ukochanemu, nie równa się z żadnym inny i być może nie dosięgnę przebaczenia z jego strony, jednak i tak sądzę, że ich bezpieczeństwo jest dla mnie ważniejsze. Ryzykuję wszystkim co mam, nawet swoją wolnością, bo nie jestem pewna czy uda mi się wrócić, pomimo to postaram się im to jakoś wynagrodzić. Ból który odczuwam, jest zapłatą za moje czyny, które robione z dobrym sercem i tak wyrządzą wiele złego. Twierdzę, iż inni nie powinni cierpieć za mnie, jeżeli chodzi o ból fizyczny, bo uczucia to już inna sprawa.
-Idziemy? -z rozmyśleń wyrwał mnie chłodny głos Mike'a.
Skinęłam głową. Mój ukochany odwrócił się i odleciał w stronę naszego domu. Po krótkiej chwili, ruszyłam za nim. Gdy dotarłam do mieszkania, zastałam Mike'a w łóżku. Zapadł już w sen. Poczułam łzy w oczach. Nawet się z nim nie pożegnałam, a jakby tego było mało, rozstajemy się w złej atmosferze.
Jego obojętność raniła mnie jeszcze bardziej, a chłód który bił od niego, w tym momencie, był dla mnie nie do zrozumienia.
Westchnęłam i skierowałam się do łazienki. Wzięłam długą kąpiel, dzięki której poczułam się nieco lepiej. Na chwilę odcięłam się od wszystkiego, ale niestety tylko na chwilę. Ubrałam się i powędrowałam jeszcze do sypialni. Ostrożnie pocałowałam Mike'a w policzek i wyszłam z mieszkania. Postanowiłam, że pożegnam się z wspomnieniami. Już za niespełna dwie godziny miałam zacząć nowe życie. Humor mi nie towarzyszył.
Nieśpieszno obleciałam całe miasto i pożegnałam się z starym życiem. Wiedziałam, że myślami zawsze będę tutaj wracać. Nie zamierzałam się poddawać, jednak musiałam się przygotować na najgorsze. Życie tam może mnie zmienić. Chcę wrócić, jednak nie jestem pewna czy po tej decyzji, będę miała do czego wracać.
Łzy kręciły mi się w oczach. Przez cały czas starałam się jednak powstrzymać od płaczu. Pękłam dopiero przy jeziorze, które tak wiele dla mnie znaczyło, z którym wiązałam tak wiele wspomnień.
-Mike, przepraszam. -wyszeptałam w przestrzeń.
Zamknęłam oczy i poddałam się ciepłemu wiatru, który delikatnie muskał moją twarzy. Po krótkiej chwili otrząsnęłam się i po raz ostatni spojrzałam w gwieździste niebo. Na firmamencie nie było żadnej chmury, która zakłócałaby piękno dzisiejszej nocy. Księżyc był w pełni. Było widać wszystkie ciała niebieskie, które jarzyły się jaskrawym kolorem. Zaśmiałam się sama do siebie, ponieważ przypomniały mi się słowa Mike'a, gdy energia przejęła moje ciało i dwa dni byłam nieobecna. Jego pierwsze słowa, kiedy mnie zobaczył i wziął w objęcia :
Gdy odeszłaś, poczułem się jakby anioł opuścił niebo.
Nie szczędziłam łez. Wspomnienia napierały na mnie z ogromną siłą.
W końcu zacisnęłam dłonie w pięści i z trudem odwróciłam się od jeziora. Wzbiłam się w powietrze i ruszyłam na miejsce, w którym umówiona byłam z Alex'em.
Na nieszczęście droga wydawała się krótsza niż zwykle i zajęła mi o wiele za mało czasu, niż powinna. Mój oprawca był już na miejscu, czekał na mnie wraz z Dylanem i nadal nieprzytomną Dorianą. Wylądowałam i swój wzrok skupiłam na czarnowłosym chłopaku. Jego twarz pozbawiona była jakichkolwiek uczuć, jednak w jego spojrzeniu wychwyciłam udrękę, ból i współczucie.
-Cieszę się, że nie zmieniłaś zdania. -odezwał się Alex.- Dylanie? -zwrócił się do swojego towarzysza.- Odstaw Dorianę na plac i z ukrycia dopilnuj, żeby została znaleziona. -rozkazał.
Chłopak skinął głową i nie cierpiąc zwłoki, odleciał.
-A my, moja droga, lecimy w przeciwnym kierunku. -poinformował.
Nie odpowiedziałam. Odwróciłam wzrok i wzbiłam się w powietrze. Nowy Alex zrobił to samo i bez słowa ruszył w stronę nowego domu. Dlaczego nowy? Ponieważ ten stary, o którym wiedziałam wszystko, do którego miałam zaufanie, przepadł.
Z wolna ruszyłam za nim. Po raz ostatni odwróciłam się za siebie.
-Żegnajcie. -wyszeptałam.
A, więc tak ma wyglądać mój koniec? Zaśmiałam się w duchu. Nie sądzę.
________________________________________________
Bądź co bądź, szału nie ma. 
Jeszcze tylko jeden rozdział, pisany oczyma Mike'a
i biorę się za dokończenie rozdziału Extra.

Jakoś nie miałam humor, jednak myślę, iż się nie zawiedliście.

ENJOY.

Categories:

5 Responses so far.

  1. Anonimowy says:

    Nie zawiodłam się ale w jakiś sposób wprowadził mnie w jej ciało i ból;[
    Czekam na kolejny z niecierpliwością;*

  2. Bardzo się cieszę, że udało mi się osiągnąć zamierzony cel.
    Bardzo się cieszę, że się podobało i dziękuję, za to, że czytacie! <3

  3. Anonimowy says:

    Jesteś genialna :) Czytam już drugi raz od nowa... kiedyś czytałam Twoją hmm...powieść na photoblogu...a teraz zaczytuje się znowu , czekam na drugi tom z niecierpliwością !! :)) / happysadx33

  4. Anonimowy says:

    Smutek Ag opanował mój umysł i duszę czyniąc mnie na te 10 minut osobą melancholijną, jak i umierającą z bólu...

Leave a Reply

Popularne posty (ostatnie 30 dni)