Blogger Gadgets

Anioły Ciemności - Tajemnica


Weszliśmy do domu Crisa i skierowaliśmy się w stronę salonu, gdzie omówiliśmy dalszy plan działania. Wspólnie ułożyliśmy krótki tekst, który musieliśmy powiedzieć każdemu aniołowi z osobna. Eva zrobiła plan zajęć, które mieliśmy prowadzić przez najbliższe trzy dni. Zważając na moje umiejętności, to ja miałem zająć się lekcjami wytrwałość i siły. Crisowi przypadły lekcje skupienia i szybkości. Natomiast Eva miała zająć się całą resztą.
Po około dwudziestu minutach mieliśmy już wszystko rozplanowane. Postanowiliśmy więc ruszyć na plac ćwiczeń. Mieliśmy nadzieję dotrzeć tam przed innymi aniołami. Chcieliśmy mieć chwilę dla siebie, na oswojenie się z tym wszystkim, na poukładanie sobie naszych własnych spraw. 
Rozkład zajęć i listę powiesiliśmy na bramie wejściowej. Dokładnie rozpisaliśmy co i jak. Dodatkowe informacje takie jak na przykład : to nie może dotrzeć do Agnes, postanowiliśmy przekazać ustnie. Razem z Crisem zorganizowaliśmy stolik i trzy krzesła. Trochę dziwnie się poczułem. Mieliśmy sprawiać wrażenie poważnych, a wyglądaliśmy co najmniej zabawnie. Zostało nam jeszcze co najmniej pół godziny do rozpoczęcia. Podszedłem do jednego z krzesłem i rozsiadłem się wygodnie. Teraz nie pozostało nam nic poza czekaniem. 
Wzrok wbiłem w bezchmurne niebo, które przybrało kolor burgundu. Dookoła nas panowała wroga cisza. Jednak nie wydawało mi się żeby zwiastowała coś złego. Myślę, że byliśmy zbyt przemęczeni i wyczuleni na to wszystko, na to co się teraz działo. Zastanawiało mnie jak Eva radzi sobie z tym wszystkim. To musiało być dla niej cholernie trudne, Klarze zostały niespełna dwa dni. Jednak pomimo wszystko muszę przyznać, że nie dawała tego po sobie poznać. Sprawiała wrażenie zdecydowanej i opanowanej. 
-Robię to dla nich. -z rozmyśleń wyrwał mnie jej głos.
W lekkiej zadumie spojrzałem w ich stronę.
-My również. -odpowiedział jej stojący przed nią Cris.
-Amelia nie jest w stanie przewidzieć jak bardzo będzie cierpiała w ostatnich godzinach. W ogóle nie wiemy z czym tak naprawdę mamy do czynienia. To jest całkiem coś nowego.-łzy pojawiły się w jej okrągłych oczach.
Pomimo tego, że była bliska załamania, wyraz twarzy nadal miała poważny. Cris bez żadnego skrępowania podszedł do niej i przyciągnął ją do siebie.
-Eva. -szepnął tylko po to, aby na niego spojrzała.- Pomścimy jej śmierć. Obiecuję Ci to. Nie dopuszczę do tego żeby ktokolwiek jeszcze ucierpiał. On nie skrzywdzi już nikogo, już nigdy! -zapewnił ją.
Przez chwilę powstrzymywała się od łez, jednak w końcu się poddała. Potok łez wypłynął z jej oczu. Chcąc je ukryć, wtuliła twarz w pierś Crisa.
-Po prostu nie potrafię się z tym pogodzić. -powiedziała przez łzy.- Z tym co się dzieje... My... Tyle tracimy. -szlochała.
-Rozumiem Cię. Dla mnie też jest to trudne. -lekko uniósł jej podbródek do góry, tak aby spojrzała mu prosto w oczy.- Ale nie możemy się poddać. Musimy walczyć... Do samego końca. -dodał z mocą.- Naszym zadaniem jest pomścić śmierć Klary oraz wszystkie krzywdy które nam wyrządził. -po tych słowach zapadła chwila ciszy.
Cris nadal trzymał jej podbródek, a ta natomiast wiernie wpatrywała się w jego błękitne oczy. Dokładnie tak jakby się w nich zagubiła, utonęła w ich głębi. Ostatnie łzy spłynęły po jej zaróżowionych policzkach. Wtedy Cris puścił jej podbródek. W skupieniu zaczął studiować każdy kawałek jej twarzy. 
W pewnym momencie oderwali się od siebie. Najwidoczniej przypomnieli sobie, że nie są sami. Przez cały ten czas przyglądałem się im w skupieniu i z lekkim zaciekawieniem rozwoju akcji. Starałem się jednak nie zwracać na siebie uwagi, nie chciałem im przeszkadzać. Między nimi coś się działo i było to coraz bardziej widoczne.
W lekkim roztargnieniu zajęli swoje miejsca przy stole. Do momentu, w którym anioły zaczęły się schodzi nawet na siebie nie spojrzeli. Większość aniołów kierowała się w stronę Crisa i Evy, reszta podchodziła do mnie. Każdemu z osobna musieliśmy wyrecytować krótką przemowę, przygotowaną wcześniej, która brzmiała mniej więcej tak : „Witaj. Musimy przygotować się na walkę. Być może Alex był twoim przyjacielem, być może, ale niestety zmienił się. Zbyt dużo zła wyrządził w tak krótkim czasie, niewinnym osobom. Musimy pomścić śmierć Klary i wszystkie krzywdy jakie zdołał już wyrządzić Agnes i w najbliższym czasie innym aniołom. Niestety Agnes nie może się o niczym dowiedzieć. Zachowuj się tak jak zawsze. Ćwiczenia będą trwały trzy dni, bez przerwy, ze zmianami na grupy oczywiście. Będziemy ćwiczyć waszą siłę, umysł, szybkość i całą resztę. Przez te trzy dni będziemy Cię informować na bieżąco jaki jest plan działania.”.Mniej więcej tak to wyglądało. 
Moja pierwsza grupa liczyła około dwudziestu aniołów. Eva starała się podzielić grupy tak żeby wyćwiczyć aniołów w każdej dziedzinie. Ich grupy były większe od moich, około trzydziestu aniołów. Postanowiłem nie marnować czasu i od razu zabrałem się do roboty. Ich trening upodobniony był do tego, który przechodziłem, gdy się przebudziłem. Różnica była jedynie w zestawie ćwiczeń i podziale na pary. Ja musiałem działać sam. 
Podzieliłem wszystkich i zaczęliśmy ćwiczenia. Wystarczyła godzina. Wszyscy zdali test, poza dwoma aniołami. Gdy tylko opuścili plac ćwiczeń podszedłem do nich.
-Jak się nazywacie? -zapytałem.
-Ja jestem Natanael. -przedstawił się chłopak.- A to. -gestem ręki wskazał na dziewczynę stojącą obok niego.- A to jest Doriana.
-Mike. -uśmiechnąłem się do nich.- Mamy jeszcze godzinę do rozpoczęcia następnych zajęć... Zrobimy tak, że poświęcę ją dla was. Pomogę wam.
-Dziękuje. -odezwała się Doriana.
-Nie ma sprawy. -odwróciłem się w stronę reszty grupy, która czekała na polecenia.- Tor trzeci i czwarty. -powiedziałem, po czym znowu zwróciłem się w stronę moich rozmówców.- A my idziemy na tor przeszkód. Natanaelu...
-Mów mi Nathan. -przerwał mi. Skinąłem głową.
-Nathan. -poprawiłem się.- Dobrze. Zaczniemy od toru drugiego, na pierwszym nie mamy już czego szukać, zdaliście go śpiewająco. -uśmiechnąłem się do nich.- Lećcie. 
Nie czekając na nic, polecieli w stronę placu ćwiczeń. Ja natomiast skierowałem się w stronę tzw. centrum dowodzenia. To znaczy ja to tak nazwałem. W tym miejscu sterowałem całym torem. A więc nie tracąc cennego czasu, włączyłem tor. Z początku szło im dobrze, jednak w momencie kiedy podkręciłem tempo... Zaczęły się schody. Z zrezygnowaniem chciałem zmniejszyć poziom, gdy nagle Natanael wyprzedził Dorianę i zatrzymał się gwałtownie. Nie miałem pojęcia co zamierza zrobić, przyglądałem się mu więc w zaciekawieniu. W jego stronę leciała naelektryzowana kula, średniej wielkości. Trochę mnie to przeraziło, chciałem wyłączyć tor, jednak w tym samym momencie, kiedy zamierzałem się ruszyć, ręce Nathana zapłonęły błękitnym ogniem. W jego oczach dostrzegłem furię.  Doriana zatrzymała się tuż obok niego i zamknęła oczy. W momencie, kiedy kula prawie roztarła ich w proch, Nathan cisnął w nią niebieskim płomieniem. Kula rozleciała się na kawałki. Natomiast para, jak gdyby nigdy nic zakończyła tor. Zamurowało mnie gdy do mnie podeszli. Nie wiedziałem co mam im powiedzieć. Byłem pod ogromnym wrażeniem.
-Poczekajcie tu na mnie. -nie pozwoliłem im się wypowiedzieć.
Niezwłocznie musiałem znaleźć Evę. Biegiem ruszyłem na drugi koniec placu ćwiczeń, zostawiając ich samych. Po chwili byłem już na miejscu. Zastałem Evę w trakcie tłumaczenia czegoś jakiejś kobiecie, tak mi się bynajmniej wydawało.
-Eva! Jesteś mi potrzebna... i to teraz! -wydyszałem.
Spojrzała na mnie nieobecnym wzrokiem. Przez chwile nic nie mówiła, co mnie troszkę zaniepokoiło. Jednak w momencie kiedy znowu chciałem zalać ją potokiem słów, otrząsnęła się i spojrzała na mnie z lekką dezorientacją.
-Po co?! -zapytała z wyczuwalnym rozdrażnieniem w głosie.- Nie widzisz, że mam co robić? -gestem ręki wskazała na kobietę stojącą obok niej. Westchnąłem.
-Znasz Natanaela? -zapytałem.
-Nie?  -pytaniem odpowiedziała na pytanie. 
-Chodź ze mną to się dowiesz. -zmarszczyła czoło.
-Za chwilę do was wrócę. -zwróciła się do swojej grupy.
Po czym odwróciła się do mnie i skinęła głową. W pośpiechu polecieliśmy w stronę „mojego terytorium”. 
-Natanaelu, chodź na tor jeszcze raz i pokaż dokładnie to samo, co zrobiłeś przed chwilą. -zwróciłem się do chłopaka, gdy tylko wylądowaliśmy.
Bez żadnego oporu skinął głową i poleciał na tor. Włączyłem nieco cięższy poziom, wiedziałem, że da sobie radę. Eva w skupieniu obserwowała każdy, nawet najdrobniejszy, gest Nathana. W momencie kiedy ogromna kula energetyczna zaczęła lecieć w jego kierunku, zamknął oczy i jego dłonie zapłonęły. Uśmiechnąłem się pod nosem i obróciłem głowę w stronę, stojącej obok, Evy, byłem ciekaw jej reakcji.  Na jej twarzy malowało się ogromne zaskoczenie, a jej oczy przybrały kształt piłeczek do tenisa, dosłownie. Natanael bez większego problemu przeszedł tor do końca.
-Niesamowite. -powiedziała Eva, gdy nastolatek stanął naprzeciwko niej, obok Doriany.- Jak to w ogóle możliwe? -zapytała.- Przecież wcześniej nie miałeś takiego daru, prawda? 
-Tak. -potwierdził Nathan.
-Dlaczego dopiero teraz? -zapytała z ogromnym zdziwieniem w głosie.
-Może to nie jest dokładnie tak, że dar przychodzi od razu. Możliwe, że u niektórych potrzebny jest czas. -zasugerowałem.
-Całkiem możliwe, ale to jest wbrew wszystkim... naszym twierdzeniom. -skwitowała zawiedzionym głosem.- Natanaelu od jakiego czasu tu przebywasz? -zapytała.
-Od trzech tygodni. -odpowiedział jej.
-Ciekawe. -powiedziała w zamyśleniu, po czym zwróciła się do Doriany.- A ty jak się nazywasz?
-Doriana. -odpowiedziała jej dziewczyna.
-Masz jakiś dar?
-Nie jestem pewna... To znaczy nie mam pojęcia jak to działa... -Eva zmarszczyła czoło.- Kiedy jesteśmy na torze, mogę się komunikować z Nathanem...
-Jak? -zapytała bez większego zastanowienia Eva.
-Nie wiem... -wzruszyła ramionami.- Potrafię wysyłać mu obrazy, informacje... Po prostu mogę się z nim porozumiewać. Nie do końca wiem, jak mam wam to wytłu...
-Ja wiem. -przerwałem jej.- Mam podobny dar. U mnie działa to w trochę inny sposób, ale próbuję rozpracować komunikację. Spróbuj się teraz ze mną skontaktować.
-Dobrze. -skinęła głową.
Zamknęła oczy. Ja również postanowiłem się skupić. Po chwili ogłuszającej ciszy, usłyszałem jej głos w mojej głowie.
-Mike. -powtórzyłem dokładnie to co słyszałem, na głos.
-Tak. -potwierdziła Doriana.
-Też to słyszałam. -odezwała się Eva.
-Czyli już wiem jak to działa. -uśmiechnęła się.- Próbowałam skontaktować się z wami obojga.
-Bardzo dobrze. -pochwaliła Eva.- Przydacie się nam teraz. Szczególnie teraz. Jeszcze dziś wznowimy testy i dowiemy się na co jeszcze was stać. -powiedziała z podekscytowaniem w głosie.
________________________________________
ENJOY!


Categories:

2 Responses so far.

  1. Witam serdecznie,

    na razie zaznaczam swoją obecność. Wieczorem po ukończeniu konspektu na lekcję, poczytam coś w ramach chwili dla siebie. Jeśli masz więcej czasu ode mnie to zapraszam również do nas:

    www.horyzontalni.blogspot.com oraz http://www.facebook.com/horyzontalni .

    Jak co to jestem mrcrowley, z tomikiem nie chciałem być jakiś nachalny, ale sądzę, że to co macie w książkach możne wydawać się Wam zbyt drętwe, odległe. Nie uważam, że to co piszę drętwym nie jest, ale jednak masz odniesienie, bo ten gość, który to pisze właśnie Cię uczy!

    Pozdrawiam,

    MrCrowley z grupy poetyckiej "Horyzont"

  2. Neva says:

    Rozdział jak każdy twój rozdział, po prostu zarąbisty. Cud, miód i czekolada. Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
    wladczyni-mocy.blogspot.com

Leave a Reply

Popularne posty (ostatnie 30 dni)