Leciałem co sił w skrzydłach. Chciałem jak najszybciej dowiedzieć się, o jaki atak konkretnie chodzi. Co Eva miała na myśli? Od tego wszystkiego bolała mnie już głowa. Kompletnie nie wiedziałem co i jak. Za dużo się działo i za szybko. Ale musiałem się pozbierać. Muszę to zrobić dla Agnes... jestem pewnie, że ona nie chciałaby widzieć mnie, w takim stanie. W głowie pojawił mi się jej dokładny obraz. Jej zgrabna sylwetka, idealne rysy twarzy. Lśniące oczy, koloru górskiego strumienia, które podkreślały długie rzęsy i idealne brwi, wpatrywały się we mnie. Piękne, głębokie spojrzenie, z odrobiną tajemniczości i przebłyskiem podniecenia. Jej krwistoczerwone, pełne usta wykrzywione w lekkim uśmiechu. Wyraz jej twarzy był równie tajemniczy jak jej wnętrze. Lekko zarysowane kości policzkowe, okalały kruczoczarne, lśniące na słońcu, włosy. Potargane nadawały jej drapieżnego wyglądu. Nagle ścisnęło mnie w żołądku. Tak bardzo chciałbym w końcu mieć ją tylko dla siebie... Poczułem się okropnie. Odkąd tu przybyłem, prawie w ogóle nie mamy czasu dla siebie, nie licząc ostatniej nocy. Ale ja chciałbym ją mieć dwadzieścia cztery godziny na dobę, tylko i wyłącznie dla siebie. Kochałem ją, dlatego chciałem spędzać z nią każdą wolną chwilę. Miałem nadzieję, że będzie to możliwe, szczególnie tu, ale jak widać mocno się pomyliłem.
W końcu znalazłem się przed drzwiami szpitala. Zawahałem się. Nie bardzo miałem ochotę wchodzić do środka. Tyle okropnych wspomnie, sprzed kilku godzin, wiązało się właśnie z tym miejsce. Wiedziałem, że gdy tylko znajdę się w środku, to wszystko czego starałem się pozbyć, te wszystkie wspomnienia, uderzą we mnie z podwójną siła. Jednak musiałem się przełamać. Wszedłem do środka. Zatrzymałem się zaraz za drzwiami, przez które przed chwilą przeszedłem. Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech. Uspokój się Mike, powtarzałem sobie w myślach. Nie mogłem pozwolić sobie na to, aby wspomnienia mną zawładnęły. Otworzyłem oczy i skupionym wzrokiem, powoli, zacząłem oglądać wnętrze recepcji. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Normalny szpitalny hol, tak jak każdy inny. Nie różnił się niczym, poza jednym drobiazgiem. Dominowały tu odcienie bieli, na ścianach oraz czerni, okalające meble. To właśnie nadawało temu miejscu charakteru tajemniczości. Jak ktoś wchodzi do takiego miejsca, to od razu wie, że coś z tym miejscem jest nie tak i teraz musi dowiedzieć się co.
-Cieszę się, że moje słowa choć trochę na ciebie wpłynęły i, że postanowiłeś się tu pojawić. -usłyszałem głos Evy, tuż za sobą.
Odwróciłem się i poczułem, że ignorancja, która ogarniała mnie nad jeziorem, znowu do mnie powraca.
-Tak. -odpowiedziałem machinalnie.
Sprawiałem wrażenie, jakby jej słowa nie robiły na mnie większego wrażenia. Jakby to co mówi, było bez sensu. Jej spojrzenie zrobiło się ostre.
-Dobra. -powiedziała twardo.- Długo jeszcze masz zamiar pokazywać swoje fochy? -zapytała beznamiętnym tonem głosu. Uniosłem lekko brwi.
-O jakie fochy Ci chodzi? -zapytałem z poirytowaniem w głosie.
Nawet nie mam pojęcia dlaczego tak się zachowywałem.
-Nie rób z siebie idioty! -powiedziała ze smutną miną.
Pomimo tego, jak się zachowywałem wobec niej... Ona nie odwróciła się i nie odeszła, tak jakby to każdy zrobił. Wydaje mi się, że nawet taka myśl nie przeszła jej przez głowę. Podziwiałem jej wytrwałość. Ja sam ze sobą nie wytrzymałbym, w takim momencie. Nie mam pojęcia co się ze mną działo. Było mi jej żal, za to w jaki sposób ją traktuję. Ale wiem, że ona miała silny charakter. Mało kto był w stanie wyprowadzić ją z równowagi. Wskazywało to na to, że bardzo dużo musiała przejść w życiu. Przesadziłem i to dość mocno. Jestem żałosny. Jak mogłem potraktować ją w taki sposób?
-Przepraszam. -powiedziałem spuszczając wzrok.
Nie odpowiedziała. Miała do tego prawo. Na jej miejscu uderzyłbym siebie w twarz.
-Eva. Na prawdę jest mi przykro. Nie powinienem był traktować Cię w ten sposób... Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje... Moje zachowanie było godne pierwszoklasisty. Trudno jest mi ogarnąć to wszystko... Ja...
-Dobra. Tyle wystarczy. -przerwała mi moje żałosne przeprosiny i zrobiła zadowoloną minę.- Więc... -zamyśliła się na chwilę.
Intensywnie zacząłem się jej przyglądać. Bardzo pasowała do tego miejsca, była jego częścią. Gdybym spotkał ją na ulicy, nie znając jej charakteru, pomyślałbym: „Jeżeli miałbym kogokolwiek zapytać o drogę, to na pewno nie ją”. Coś w tym stylu. Chodzi o to, że nie wyglądała ona jak typowa dziewczyna. Była inna. Wyglądała na zadziorną. Zdecydowanie kręciła się wokół niej jakaś tajemnica. Jej skrzydła były średnie. Wiedziałem już, że wielkość skrzydeł świadczy o szybkości przeciwnika. Dlatego trzeba zwaracać na to szczególną uwagę. W takim razie ona musiała być pzeciętna. Najwyraźniej nie została obdarzona szybkością, lecz czymś innym. Zaczęło zastanawiać mnie, czym. Do tej pory nie miałem okazji się o tym przekonać. Swój skupiony wzrok skierowałem na jej twarz. Zauważyłem, że porusza ustami. O cholera... Znowu się odciąłem. Najwidoczniej zrozumiała, że jej nie słucham, bo skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i spojrzała na mnie ze złością.
-Przepraszam. -powiedziałem.- Zamyśliłem się...
-Mhm. -odchrząknęła.- A jesteś w stanie w końcu się skupić? -zapytała.
-Tak. -odpowiedziałem tylko. Westchnęła.
-No dobra. Mówiłam o Agnes. -natychmiast się ożywiłem.- Spokojnie. -skarciła mnie.- Wszystko z nią w porządku. Dojdzie do siebie, ale potrzebuje czasu. Cris do niej dotarł i pomógł jej wybrnąć... Pomógł jej uniknąć śmierci... -odetchnąłem z ulgą, jednak po chwili przypomniałem sobie o tych trzech dnia, które będę musiał przeżyć bez niej.- Natomiast... Jeżeli o Klarę chodzi... -posmutniała.
-Co z nią?! -ponagliłem Evę.
Spojrzała na mnie. Jej wzrok przepełniony był bólem i cierpieniem. Wiedziałem, że nie jest to dobra wieść.
-Źle. -powiedziała w końcu. W jej oczach pojawiły się łzy.- Wydawało się, że wszystko jest w normie. Jej stan był naprawdę dobry i stabilny. Amelia była pewna, że nazajutrz, z jej duchem walki, wszystko będzie już tak jak dawniej... Jednak po jakiejś godzinie okazało się... -łzy zaczęły spływać po jej zaróżowionych policzkach.- Cała ta energia, którą przekazała jej Agnes... ona tak po prostu... się ulotniła. -wyszlochała.
-Jak to w ogóle możliwe... -powiedziałem bardziej do siebie niż do niej.
-Nie rozumiem tego! -rozpłakała się jeszcze bardziej.
Podbiegła do mnie i przytuliła się, ukrywając twarz w moich ramionach. Trudno było mi patrzeć na nią, w takim stanie. Zanosiła się płaczem.
-Czy cokolwiek da się zrobić? -zapytałem gładząc ja po włosach.
Odsunęła się ode mnie i otarła łzy z twarzy. Zrobiła poważną minę.
-Nie mam pojęcia co ten śmieć jej zrobił... -pociągnęła nosem.- Ale wiem jedno. Ja mu tego nie daruję. -powiedziała stanowczo.- Zapłaci mi za to co zrobił Klarze i Agnes. -powiedziała z naciskiem na słowo „zapłaci”.
-Jestem z tobą. -poparłem ją.- Będzie dla mnie przyjemnością, patrzeć jak przechodzi przez to co musiały przeżyć one. Nie sądzę, że cokolwiek innego, da mi taką satysfakcję, jak patrzeć na to jak ta gnida zdycha. -powiedziałem z odrazą.
Popatrzyła na mnie ze zrozumieniem w oczach i skinęła głową.
-Nie chcę mieszać w to Agnes. Robię to dla niej, ale nie chcę jej narażać. Dlatego mam nadzieję, że mi pomożesz.
-Oczywiście. Ile czasu zostało Klarze? -zapytałem.
-Nie mam pojęcia. Przewidujemy, że około trzech dni. -powiedziała przez zęby.
Łzy znowu pojawiły się w jej błękitnych oczach.- Wszystko zależy od tego, jak szybko działa to świństwo, które Alex wprowadził do jej organizmu.
-Dobrze. -powiedziałem powoli, zastanawiając się nad planem działania.- Mamy trzy dni, potem będziemy musieli się zmobilizować i uderzyć. -skinęła głową.
-Każdego dnia, od rana, do wieczora, trening.
-Zgadza się.
-Więc zacznijmy od teraz. -powiedziała i ruszyła w stronę recepcji.
________________________________________________________Więc tak.
Wiem, że rozdział poprzedni ... jest OKROPNY. I przepraszam, że się nie przyłożyłam, ale nie miałam czasu i pisałam go na szybko.
Dodaję ten rozdział dlatego, że chcę trochę nadgonić. Co prawda też nie jest nie wiadomo jaki, ale...
Rozdział 28 POPRAWIĘ, zaraz jak tylko będę miała wolną chwilę i oczywiście was o tym poinformuję.
Na razie to tyle z mojej strony. Prawdopodobnie do wtorku/środy.
Categories:
To też poczytaj, ale nie pod względem stylistycznym, ale przecinków lub szyku zdań i powtórzeń :)
Bo ten rozdział jest dużo lepszy niż poprzedni :)
Tylko ja nie lubię, jak chłopak mający dziewczynę pociesza inną w ten sposób, ze wygląda na flirt. Na ale cóż - są różne gusta :)
Wow! Prowadzisz ciekawego bloga, dodajesz ciekawe posty!
Chętnie z Tb pokoresponduję. ♥
Szczegóły na moim blogu: http://hoe-e.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Fajny rozdział ; ]
Twój blog został dodany do rejestru: http://internetowa-biblioteka.blogspot.com/2012/12/anioy-ciemnosci-nowy.html
Zachęcam do aktualizowania swoich postów (blog > dodaj blog do rejestru)
Wesołych świąt!
Aoi-chan
Oks, dzieki :)
Dzieki :)
Ciesze się, że się podoba :)
Dziękuję!
Joł : ) Czytałam czesciami wszystkie rozdziały jeszcze raz, dlatego tak długo :D ciadowy blog kochanie i czekam na nexta :* u mnie 1 rozdział :* Siandla @puffsoon
Okey :*
Masz super bloga i widać że pisanie to coś co ci wychodzi. Właśnie udało mi się skończyć czytać wszystkie twoje posty. To genialne. Gdybyś chciała poczytać to wpadnij do mnie http://lzyupadlego.blog.pl/