Byłam w szoku. Nie miałam pojęcia skąd on się tu wziął... I jakby tego było mało, to on miał skrzydła! Jak to w ogóle możliwe?! Przecież niedawno skończyła się przemiana, która trwać powinna trzy dni! Ale muszę przyznać, że robił wrażenie. Wyglądał nieziemsko. Jego oczy miały jeszcze intensywniejszy kolor niż wcześniej, można było w nich zabłądzić. Jednak teraz były one tajemnicze, całkiem inne niż przed przemianą. Zmysłowe, głębokie. Miałam wrażenie, że mogłabym wpatrywać się w nie cały czas, bez przerwy, nieustannie. Włosy potargane na każdą stronę, co nadawało mu groźnego wyglądu. Jeżeli chodzi o jego skrzydła, to nie potrafiłam uwierzyć w to co widzę. Były jeszcze większe od skrzydeł Alexa. Były bardziej potężniejsze, piękne. Miały nietypowy kolor, a raczej mieszankę kolorów. Zazwyczaj nasze skrzydła są ciemnych barw, mają może z dwa, góra trzy odcienie. Jego miały pasma ciemnego fioletu, naprawdę ostrej czerni, rażącego w oczy ciemnego odcieniu niebieskiego oraz gdzieniegdzie cieniutkie pasma koloru szarego.
-Puść ją! -powiedział Mike.
W jego spojrzeniu było pełno nienawiści. Wyraz twarzy miał surowy. Muszę przyznać, że jego nowe oblicze pociągało mnie jeszcze bardziej. Dostrzegłam dziwny przebłysk w jego oku. Pragnęłam go. Niewyobrażalne było uczucie, które mnie teraz ogarniało i niewyobrażalnie głupie było to, że potrafiłam myśleć o takich rzeczach, w obliczu śmierci. Zauważyłam szyderczy uśmiech na twarzy Alexa.
-Bo co mi zrobisz? -zapytał z sarkazmem w głosie.
Mike zrobił krok w naszą stronę, a ja nie potrafiłam już oddychać. Jego dłonie zacisnęły się jeszcze mocniej na moim gardle. Przestałam walczyć, nie miałam już na to siły. Stopniowo zaczynałam tracić przytomność. Po chwili ogarnęła mnie ciemność. Nic już nie widziałam. Oczy same mi się zamknęły. Byłam zdana na zmysł słuchu, ale nie byłam pewna czy jestem w stanie cokolwiek jeszcze usłyszeć.
Nagle odzyskałam swoje gardło. Łapczywie zaczęłam wciągać powietrze. Dość trochę zajęło mi uspokajanie oddechu. Otworzyłam oczy. To co zobaczyłam było kolejnym zaskoczeniem. Alex leżał na ziemi, a Mike na nim. Szarpali się. Muszę przyznać, że pierwszy raz widziałam Alexa na pozycji przegranej. Trudno było mi uwierzyć w to co widzę.
Nie musiałam długo czekać na zwrot akcji. Alex jakimś cudem zrzucił z siebie Mike'a. Ten uderzył głową w kant stołu. W momencie kiedy chciałam wykrzyczeć słowo „Nie”, zrozumiałam że nie potrafię. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, w jakim stanie jest moje gardło. Twarz Mike wykrzywiła się w bólu, chwycił się za głowę. Alex nie tracił czasu. Podszedł do niego i chwycił go za gardło. Chciałam coś zrobić, ale nie potrafiłam. W momencie kiedy chciałam wstać, poczułam przeszywający ból w kostce. Przypomniałam sobie co się wydarzyło, gdy starałam się uciec przed Alex'em. Nie mam nawet pojęcia przez co się przewróciłam. Nagle Alex chwycił się za głowę. Jego twarz wykrzywił ogromny grymas, który przerodził się w cierpienie. Mike spokojnie się podniósł, nie spuszczając oka z Alexa. Zauważyłam przebiegły uśmiech na jego twarzy. W tym samym momencie Alex zwinął się w kłębek i zaczął wyć z bólu. Mike pochylił się lekko, na wysokość jego twarzy.
-Mam nadzieję, że to Cię czegoś nauczy, bo w przeciwnym razie nie będę już taki łaskaw. -powiedział z powagą.- Jeżeli zbliżysz się do niej... choćby na centymetr, to nie ręczę za siebie. -zagroził.- Zastanawiam się czy w ogóle wyjdziesz żywy. -powiedział spokojnie marszcząc brwi.
Na twarzy Alexa pojawiła się ulga.
-Rozumiemy się? -zapytał Mike.
-Jasne... -odpowiedział drżącym głosem.
Strach i Alex? To się ze sobą gryzło. Nie mogłam uwierzyć w ten strach, który widziałam teraz w jego spojrzeniu. To było niemożliwe. On nigdy się nie poddawał, nikomu nie ulegał, nawet jeżeli wiedział, że nie ma szans. Walczył do końca, zawsze. A teraz? Nawet się nie ruszył, po prostu się poddał. I jakby tego było mało, on się bał. Ale co wywołało ten strach? Co Mike mu zrobił?
Na twarzy Mike pojawiła się troska, gdy szedł w moją stronę. Teraz, to jego spojrzenie było przepełnione bólem i współczuciem. Zauważyłam na jego ciele, ślady rozcięć. Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta, ujmując moją twarz w jego ciepłe dłonie.
-Przepraszam. -powiedział.- Przepraszam, że tak długo to trwało, ale nie potrafiłem Cię odnaleźć. Usłyszałem jak mnie wołasz, nic Ci nie jest? -zapytał z troską w głosie.
Byłam mu wdzięczna za to, że uratował mi życie, ale nie mam pojęcia w jaki sposób mógł mnie usłyszeć? Czy ma to związek z tym co zrobił Alex'owi? Czy to jest jego dar? Ale jak to w ogóle możliwe, że tak szybko przeszedł przemianę?
-Jak to mnie słyszałeś? -powiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
Pocałował mnie jeszcze raz w usta i spojrzał na mnie w przepraszający sposób.
-Nie ma pojęcia. Trudno mi to wyjaśnić.
I wziął mnie na ręce. Bez całej reszty zbędnych słów. Nie czas na to. Musiałam dowiedzieć się co z moim gardłem, na wyjaśnienia przyjdzie czas. Ruszyliśmy w stronę drzwi. Przecząco pokręciłam głową, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Otworzył drzwi kopniakiem. Otworzyłam szeroko oczy z wrażenia, więc siła to jego kolejny atut. Dlatego Alex miał takie problemy z pokonaniem go. W każdym innym przypadku, jeżeli ktoś by się mu naraził, już by nie żył.
Dolecieliśmy na plac rekreacyjny, na którym czekali na nas Eva, Am, Klara i Cris. Oczywiście ich się spodziewałam, nie było opcji żeby nie zamartwiali się po tym, jak poszłam sama z Alex'em, do jego domu, po kłótni o mojego nowego chłopaka. Oczywistą rzeczą było, że coś się wydarzy. Zauważyłam widoczną ulgę na twarzy każdego. Mike postawił mnie na ziemi, trzymając mnie jedną ręką w tali.
-Agnes! Jak dobrze, że nic Ci nie jest. -powiedziała Klara, głosem bliskim płaczu.
Przytuliła mnie, odwzajemniłam uścisk. Poczułam jak moje oczy wilgotnieją. Musiałam opanować emocje. Nie mogła pozwolić na rozklejenie się, teraz, nie przy nich.
-Co się stało? Gdzie ty byłaś? A co z Alex'em? Gdzie on jest? -Klara zasypywała mnie masą pytań.
-Spokojnie. -powiedział Mike.- Na żadne pytanie Ci nie odpowie. -zrobiła dziwną minę.- Spójrz na jej gardło. -poradził jej.
Otworzyła oczy szeroko z wrażenia, podobnie jak pozostali.
-Czy to zrobił Alex? -zapytała ostro Eva. Mike skinął głową.- Cris. -popatrzyła na niego znacząco.
-Jasne, już się tym zajmę. -odpowiedział jej.
-Jest u siebie. -uzupełnił Mike.
Cris na niego spojrzał, skinął głową i ruszył w stronę domu Alexa. Zrobiło mi się trochę słabo, na samą myśl o tym co się przed chwilą stało. Mike objął mnie w tali, obiema rękami. Wtuliłam się w niego, ukrywając twarz w jego ramionach. Nie chciałam okazywać jak jestem rozchwiana emocjonalnie. Bałam się, że w każdej chwili mogę się rozpłakać.
-Musimy Cię obejrzeć, sprawdzić czy ten kretyn nie wyrządził Ci jeszcze większej krzywdy. -powiedziała Amelia.
-Tak. -zgodziła się Eva.- A ty Mike, pójdziesz z nami. Musisz nam opowiedzieć o tym co zastałeś jak się tam zjawiłeś i jak to możliwe, że jesteś teraz z nami w postaci anioła.
Odwróciłam się w ich stronę i przecząco pokręciłam głową.
-Ja też chcę wiedzieć! -zaprotestowałam ledwie słyszalnym głosem.
-W takim razie, pójdziemy z Amelią. Przecież nie jest filozofią jednocześnie słuchać i zakładać opatrunek. -stwierdziła Klara.
Wszyscy zgodnie skinęli głową. Uśmiechnęłam się do Klary.
-Nie ma za co. -odwzajemniła uśmiech.
Nie tracą czasu, wszyscy razem ruszyliśmy w stronę tutejszego szpitala.
Categories:
chyba 3 dni? (w którymś z początkowych zdań)
Hm, zaintrygował mnie ten rozdział.
A najbardziej co Mike zrobił Alex'owi :)
Masz rację, już poprawiłam :)
Świetny rozdział, bardzo interesujący :DD
Hej świetna notka taka ciekawa zapraszam do mnie (nowy post) :D
Witam znów
skomentuje krótko dwa rozdziały: 20 i 21.
Jestem pod wielkim wrażeniem.
Jak? Ale... Jak?
Wow.
Nie mogłam przestać czytać.
Blog wciąga i to bardzo. Akcja rozwinięta w fantastyczny sposób, napisana estetycznie.
Alex jest cholernym draniem, a Mike? no cóż zaczynam lubić kolesia. Chciałabym dowiedzieć się co on zrobił Alexowi.
Nie mogę się doczekać więcej.
Eh... przepraszam za dość nieskładny komentarz, ale jestem w szoku. Mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodziło.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie