Gdy doszliśmy już na plac rekreacyjny, nikogo tam nie zastaliśmy. Zdziwiło mnie to... Jedyne miejsce, które zawsze tętniło życiem, teraz stało puste. Gdzie oni wszyscy mogli być? Zaczęło mnie zastanawiać co mogło się wydarzyć podczas mojej jednodniowej nieobecności. Zaczęłam się rozglądać. Nic, a raczej nikogo nie było w pobliżu.
-Poczekaj. -rozkazałam Mike'owi i uniosłam się w powietrze.
Zauważyłam zbliżającą się postać, była dość szybka. Natychmiast wróciłam do Mike. Stanęłam przed nim i czekałam. Z każdą chwilą postać była coraz wyraźniejsza, po chwili mogłam już zorientować się kto to jest.
-Alex. -powiedziałam cicho.
Mike był zaskakująco spokojny, miał dobre nerwy. Ja natomiast byłam zdenerwowana. Dlaczego on tu jest sam? Gdzie reszta? I czemu akurat jego musiałam spotkać jako pierwszego. Podleciał do nas i chciał coś powiedzieć, ale w tym samym momencie dostrzegł Mike, stojącego za mną. Parsknął.
-Gdzie byłaś? -spytał beznamiętnym tonem głosu.
-Coś mnie zatrzymało. -odpowiedziałam starając się zachować spokój.
Musiałam być ostrożna. Alex w każdej chwili mógł zrobić coś głupiego. Był wściekły, miałam wrażenie że wydarzyło się coś okropnego, jak najszybciej chciałam dowiedzieć się co to jest.
-Właśnie widzę. -nie patrzył na mnie. Wzrok pełen nienawiści wbity miał w Mike.- Co on tu robi? -zapytał przez zęby.
-Powiesz mi co się tu wydarzyło? -chciałam uniknąć niepotrzebnych spięć, poza tym z każdą sekundą niepokój przybierał na sile. Naprawdę się martwiłam.
-Jack uderzył. -popatrzył na mnie, wyraz jego twarzy mówił sam za siebie.
-Co?!
-Tym razem nie był sam. -mówił nadal nie okazując żadnych emocji.- Była z nim jakaś dziewczyna. Muszę przyznać, że nieźle narozrabiała. -parsknął.
-Nowa?
-Nie widziałem jej wcześniej.
-Jakie są straty? -zapytałam, wzrok skupiłam na jego wyrazie twarzy.
-Ogromne. W cholera aniołów odniosło obrażenia. -powiedział z widoczną nienawiścią w głosie, był wściekły. W jego oczach dostrzegłam furię.
-Mniej więcej?
-Gdybyś tu była, to byś wiedziała! -rozdarł się na mnie. Zmarszczyłam brwi.
-Sugerujesz coś? -zapytałam z odrazą.
Owszem często mnie wkurzał, ale teraz to już przechodził samego siebie. Parsknął.
-Nie no co ty. Po prostu nasza królowa postanowiła się zabawić, nic nam o tym nie mówiąc!
-Wcale, że nie! -zaprotestowałam. Zaśmiał się krótko.
-Więc może wyjaśnisz mi po co go tu przyprowadziłaś?
-A jak myślisz?
-Ty chyba na mózg upadłaś!
-Nie, nie upadłam. Zostanie jednym z nas.
-Żartujesz prawda?! -zapytał z odrobiną nadziei w głosie.
-Nie, jestem cholernie poważna.
-Nie wątpię. -skomentował, byłam wściekła.
-Jeszcze dzisiaj. -powiedziała stanowczo. Zmarszczył brwi.
-Co ty sobie w ogóle myślałaś idąc tu z nim? -zapytał.
-Możesz mi zaufać?
-Już raz to zrobiłem. -powiedział chłodno.
-Więc daj mi jeszcze jedną szansę.
-Pod jednym warunkiem. -był nie do złamania. Wzrok skierował na Mike.- Wiesz jak przebiega rytuał?
-Nie wie. -odpowiedziałam, chociaż pytanie nie było skierowane do mnie.
-To co on w ogóle wie? -nie spuszczał z niego wzroku.
-Wystarczająco. Dowiem się jaki to warunek? -zapytałam z oburzeniem.
-A no dowiesz się. -przyjął bardzo poważny i surowy wyraz twarzy.- Test. Będzie musiał przejść test. Zaraz po przebudzeni, jeżeli w ogóle do tego dojdzie. -spiorunowałam go wzrokiem.
Nawet tego nie dostrzegł, nadal patrzył na Mike, a ten odwzajemniał jego pełen nienawiści wzrok.
-Zgoda! -przerwałam im wymianę spojrzeń.- Zgadzam się. Mike dokończy przemianę i podejdzie do testu zaraz po przebudzeniu. I zda go, bardzo dobrze. -dodałam z naciskiem.
-Jeżeli jednak tak się nie stanie albo nie daj Boże się nie obudzi. -powiedział z uśmiechem na twarzy. Popatrzyłam na niego podle.- Oddamy go w ręce naszej nowej pary. Tam będzie... Dobrze traktowany. -zakończył swoją wypowiedź śmiechem.
-Ale do tego nie dojdzie. -powiedziałam przez zęby.
-Kto wie. -odpowiedział nadal się uśmiechając.
Popatrzył mi prosto w oczy. Zauważyłam dziwny błysk w jego oczach i w tym samy momencie poczułam się fatalnie. Zrozumiałam co zrobiłam. Złamałam dwie zasady, a właściwie zasadę i obietnicę. Zdradziłam Alexa i przyprowadziłam człowieka bez jakiegokolwiek porozumienia z innymi. Trochę mnie to zabolało, jeszcze nigdy nie zrobiłam czegoś takiego. Poczułam ogromny napływ frustracji.
Postanowiłam zająć się rannymi osobami. Trochę mi to zajęło. Gdy tylko skończyłam przystąpiłam do przygotowywania Mike'a do rytuału.
Categories:
Przygotowywania Mike'a :)
Bo zapomniałaś dodać "a":)
Ciekawie :) Czekam na kolejny rozdział :)
bardzo ciekawy :)
No hej. Ja już obserwuję teraz kolej na Ciebie
;-D
Ciekawy blog..
:)
Oczywiscie, dzieki :)
Świetne : )
Jasne ,że obserwujemy : D
Zauważyłam trochę powtórzeń np: "oczy", "oczach" w zdaniach następujących po sobie. Widać też, że nie umiesz odmieniać imion obcojęzycznych Mike - Mike'a. Nie piszę tego bo chcę być wredna, lecz ponieważ podoba mi się fabuła - jest ciekawa i wierzę, że możesz pisać lepiej, bardziej poprawnie, bo talent masz^^
Zamierzam śledzić postępy, a gdybyś miałam ochotę zapraszam http://intheblackrain.blogspot.com/
:)
Oczywiście, dzięki wielkie!!
Staram się unikać powtórzeń, to mój straszny minus
I tak masz rację z tymi imionami, to jesst największa masakra, zawsze jak dojdzie do odmiany, to sie pol godziny zastanawiam jak odmienic :D
Dzięki za uwagi, krytyka jest najlepsza, posdstaram sie jeszzce bardziej zwracac uwage na powtorzenia! :)
dzieki :*
a proszę bardzo;*
To nawet wciąga...:) Bardzo fajnie napisane, widać, że masz talent:)
dziękuję bardzo :) :*
super! nie mogłam przestać czytać!
pozdrawiam i życzę owocnego pisania :)
aldona z http://photo-vide.blogspot.com/
Jej, dziękuję miło mi!:)
:*
świetne rozdziały! na pewno będę tu wracać :P)
obserwuję i zapraszam do siebie ♥
masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
oczywiscie, dzieki :)
okey :*
Dodałam cię do obserwowanych i liczę na to samo ;)